Dnia dzisiejszego, po dłuższej przerwie poruszamy temat dość ważny - temat splotów tkanin. Cyklu niniejszego część czwarta, ostatnia. Tym razem od strony technicznej.
Przy doborze tkaniny na ubrania bardzo ważną rzeczą jest dobór tkaniny "oddychającej", tzn. takiej w której dobrze widać splot, tzn. mało lub średnio sfolowanej. Oczywiście nie można popadać w skrajność i wybierać tkaniny luźno tkanej, wyglądem przypominającej siatkę, nie mniej najlepiej zachować dyplomatyczny umiar. Poniżej kilka przykładów historycznych tkanin wełnianych:
i niehistorycznych tkanin wełnianych:
Najdłużej znany człowiekowi i najmniej skomplikowany jest splot płócienny. Występuje w znaleziskach zarówno w lnie jak i wełnie, przez całe średniowiecze. Nieco młodszym, znanym już w starożytności jest splot skośny, występujący w kilku odmianach. Spośród występujących w średniowieczu znany jest także splot diamentowy i jodełkowy. Występowały także inne sploty, np. psi ząb, ale fragmenty takich tkanin znajduje się stosunkowo rzadko, co - być może - jest efektem ich małej popularności.
Już w starożytności płaszcze, koce i ubrania tkano z nici o różnych kolorach wełny. Miało to walory ozdobne i nie wiązało się z większymi kosztami materiału. Wystarczyło zainstalować na krośnie nici z szarych i białych owiec, dobrać odpowiednie nici wątku i tkać na przykład splot diamentowy. Powstawał na materiale wzór będący ciekawym urozmaiceniem powszechnych jednobarwnych ubrań. Jednocześnie patent na sploty z różnobarwnych nici nie wymagał specjalnego wysiłku czy umiejętności farbiarskich, bowiem można było zrobić wielobarwną tkaninę z naturalnych kolorów wełny, np. szarych i białych nici. Problem zaczyna się, jeśli do czynienia u jakiegoś rekonstruktora mamy np. z niebieskim płaszczem w żółtą kratę. Z punktu widzenia możliwości tkania z różnych nici - ok; z punktu widzenia samych kolorów tych nici - skucha. Poza materiałami kraciastymi i splotem diamentowym z różnych nici znane ze znalezisk są m. in. fragmenty tkanin wełnianych z Wolina, w splocie jodełkowym z dwukolorowych nici. Także tkaniny pasiaste, w których co kilka zmian pozycji nicielnic Pani operator krosna zmieniała kolor nici wątku. Co ciekawe - pasiaki są specyficzne dla plemion Słowiańskich we wczesnym średniowieczu, w zasadzie na innych terytoriach nie występowały, a przynajmniej nie potwierdzają tego znaleziska. Pomimo tego tkaniny z różnych nici wełnianych można traktować raczej jako ciekawy dodatek niż regułę. Cały czas najbardziej powszechne są materiały jednobarwne i tego się trzymajmy.
Bardzo często na rynku są dostępne tkaniny o bardzo ładnym, historycznym kolorze, widocznym splocie, w dodatku niewielkiej cenie, problemem jest jednak zawartość syntetycznego włókna, oscylująca zazwyczaj wokół 20% masy materiału. Sprzedawcy często zaniżają ten odsetek nawet do 5%, generalnie takich wełen nie ma w fabrycznej produkcji. Z pewnością niewielka domieszka niewełnianego włókna będzie mniej widoczna niż inny od naturalnego kolor wełny (np. niebieski). Oczywiście możnaby powiedzieć że syntetyczna domieszka to mrok, kwestią decydującą jednak jest czy tą domieszką da się wymacać. Założę się że 99% "znawców" z całego RR nie rozróżni wełny 100% od wełny z domieszką dopóki domieszki nie będzie aż tak dużo, że wełna będzie błyszczeć. Inaczej sprawy się mają z lnem, który na rynku jest często dostępny w stanie czystym, a domieszkę włókna bawełnianego łatwo jest rozpoznać. Podsumowując: wełna o niewielkiej domieszce do 10% jest do zaakceptowania, jednak bardziej pożądanymi są przede wszystkim wełny 100%.