sobota, 19 marca 2011

O osłonach nóg

Dziś raczej krótki i rzeczowy wpis. O osłonach nóg w piechocie - przeciw i... przeciw.

W ikonografii często widać piechotę, nawet łuczników w nogach płytowych. Wielu rekonstruktorów traktuje to jako podstawę źródłową do nóg płytowych dla łuczników i dla piechoty w ogóle. Są oni w bardzo błędnym przekonaniu. W przypadku nadmiernego opancerzania wojsk pieszych w miniaturach mamy do czynienia z czymś o czym wspominałem w jednym z poprzednich wpisów, co nazywam przedstawieniem gloryfikującym. Podobne zjawisko można zaobserwować w staroruskiej literaturze, gdzie nawet chłop pracujący w polu ukazywany jest w fantastycznie bogatym stroju*. Z punktu widzenia miniaturzysty: dostał zlecenie namalowania wojska, namalował wojsko. Nie zwracał szczególnej uwagi na odwzorowanie stanu wyposażenia na pergaminie. Nieco lepiej przedstawia się sytuacja ikonografii włoskiej, która pod względem pancerzenia nóg u piechoty i przedstawień zbrojnych w ogóle jest dość precyzyjna.

Spisy zbrojowni miejskich osłonom nóg poświęcają niewiele wzmianek. Pojawiają się rzadko, w ostatniej dekadzie XIV wieku na spisach zbrojowni miast śląskich** osłon kolan (knieharnisch). Brak zainteresowania osłonami nóg u piechoty dobrze ilustrują późniejsze, piętnastowieczne źródła ikonograficzne, np. Kronika Berneńska. Kilka przykładów:

Z praktycznego punktu widzenia, nic dziwnego że piechota nie nosiła osłon nóg. Bigwanty ograniczają mobilność nóg, przy przemarszach mogły być prawdziwą udręką. Dlatego właśnie rycerstwo poruszało się konno. Piechota osłon nóg nie potrzebowała - osoby które mają za sobą walkę w zwartym szyku wiedzą, że najbardziej sensowne są ciosy pionowo z góry, bądź pod kątem, poziome cięcia już mniej; ciosy wyprowadzane od dołu blokuje ścisk. Oczywiście skuteczne byłyby sztychy, ale są niedozwolone, jako zbyt niebezpieczne. Podobnie historycznie - nogi narażone były w zasadzie tylko na sztychy, głównie od włóczni - w dodatku tylko wtedy, gdy w 1. szeregu nie ustawić piechurów z dużymi tarczami. De facto osoba atakująca włócznią, nie mierzyła celowo w nogi - kluczowym elementem walki było jak najszybciej odesłać przeciwnika na tamten świat, toteż każdy rozsądny włócznik nie celował w nogi, a w korpus lub w głowę, co powodowało najszybszy zgon. Osłony nóg uzasadnione byłyby wówczas jedynie u osób walczących na flankach, jako że były narażone na ciosy od boku, co jednak nie ma potwierdzenia w źródłach i jest takim samym gdybaniem jak odwieczne poszukiwanie odpowiedzi na pytanie "a skąd wiesz że tak nie było?". Dlatego właśnie grunwaldzki wymóg posiadania osłon stawów u lekkozbrojnej piechoty jest bez sensu.
___________________
* bylina kijowska o oraczu
**mowa o Legnicy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz