Temat butów w średniowieczu to temat-rzeka. Znalezisk jak i typów jest
wiele, a analizować jeszcze więcej. Tak na prawdę to temat dobry na
obszerną rozprawę naukową. Ja jednak postaram się ująć w formie jednego
wpisu to, co najważniejsze. jest dość trudny. Buty zrobione co najmniej
tak jak należy weszły do polskiego RR właściwie niedawno, jakieś 2-3
sezony temu. Mam tu na myśli oczywiście buty szyte na wywrotkę. I choć
nawet wśród nich często zdarzają się kwiatki typu doszywana podeszwa z
bieżnikiem, skóra tapicerska na przyszwie czy stosowanie niepoprawnych
wzorów dla odtwarzanej epoki, postęp nad wymienianiem butów w środowisku
na poprawne jest zauważalny, choć powolny.
Dla zupełnie zielonych. Szycie butów na wywrotkę polega na szyciu mizdrą (włochatą stroną skóry) na zewnątrz, po czym but moczy się i wywraca na prawą stronę, tzn licem (gładką stroną skóry) do wierzchu. Zasadnicze pojęcia: podeszwa - spodnia część buta, przyszwa - górna część buta, cholewka - część powyżej kostki, w przypadku wysokich butów, otok - listwa uszczelniająca między przyszwą a podeszwą, zapiętek - segment wszywany od środka za piętą, Obcas - zazwyczaj D-kształtny kawałek grubej skóry doszywany do otoka pod piętą; zelówka - dodatkowa podeszwa przyszywana do otoka w części przedniej. Po wywróceniu but wygląda w przekroju mniej więcej tak:
Celowo nie operuję tu pojęciem "dodatkowa podeszwa", a "warstwa". Niektórzy badacze są bowiem zdania że warstwowe podeszwy to dopiero XVI w, choć ich źródeł należy dopatrywać się wcześniej - warstwowe patynki skórzane z 1. poł. XVw. Pewne zaś i niepodważalne są doszywane zelówki i obcasy. Na ich miejscu skóra zużywała się najszybciej. Potwierdzają to zarówno znaleziska jak i nieliczne przedstawienia w ikonografii.
Dobra, mamy mniej więcej rozjaśnione kwestie dolnej części buta, trzeba przejść do wyższych partii. Nie można jednoznacznie określić jakie buty nosiło pospólstwo i chłopstwo. Czy jest jakiś określony wzór, jedyny i poprawny? Raczej nie. Pewne jest że wysokie buty były zbędne, służyły głównie do jazdy konnej. Poza tym znany jest zapis z Jawora z 1363 r, w którym cena wysokich butów z cholewkami - 18 groszy przeciwstawiona jest cenie trzewików - 6 groszy, czyli 1/3 ceny wysokich butów. Także zupełnie niskie buty, nadają się przede wszystkim dla dworzan, nie dla ludu. Szczególnie te zdobione: ażurowe, haftowane itd.. W XIII i 1. poł. XIV wieku wiele jest przedstawień butów za kostkę, z górną częścią dopasowaną do goleni przez ściągnięcie rzemieniem, umieszczonym w specjalnych nacięciach. Przykładem znaleziska jest but z Raciborza (XIII-XIVw). Oczywista jest jedna kwestia. Im wyższe buty tym więcej skóry i więcej szycia, a co za tym idzie - wyższa cena.
Zapięcia butów były różne. Sznurowane z przodu, sznurowane z boku, sznurowane punktowo, sznurowane na okrętkę, ściągane w kostce rzemieniem, okręcane rzemieniem po całej wysokości cholewki (rzemień przeciągnięty przez nacięcia w cholewce), zapinane na guziki, zapinane na sprzączki, wciągane bez żadnego zapięcia. Oczywiście sprzączki do zapięcia butów to dodatkowy koszt tak w epoce jak i dziś. Nazbyt luksusowy dodatek.
Niektórzy wciąż zastanawiają się nad powodem wyższości szwu na wywrotkę nad szwem zewnętrznym, potencjalnie prostszym w wykonaniu; w dodatku dającym możliwość połączenia twardej, gotowanej podeszwy z miękką przyszwą. Temat był wałkowany na freha kilkakrotnie, a pożądanych skutków do dziś nie widać. Przypomnę, że powód był prosty - lniana dratwa ścierała się w błyskawicznym tempie i wymagała ukrycia w środku. Znaleziska to potwierdzają. Różnica między życiem codziennym ówczesnych ludzi a weekendowymi wyjazdami latem wśród rekonstruktorów polega na czasie ich eksploatacji - w przypadku ludzi średniowiecza było to 365 i 1/4 dnia w roku, zaś w przypadku rekonstruktorów - z reguły do 25 dni w roku. Ta druga wartość motywuje powstawanie prostszych rozwiązań, które zazwyczaj dają stopie komfort zbliżony do tego, który dają współczesne buty (np. pantofle).
Buty ażurowe, dość często widoczne na przedstawieniach biblijnych są poprawne, ale raczej dla rejonu basenu morza śródziemnego, gdzie klimat był zbyt ciepły by nosić typowe buty i potrzebna była wentylacja stóp. Buty ażurowe należy też wiązać z wyższymi klasami społecznymi, nie mniej ich koszt nie był kosmicznie wysoki. Bardziej powszechne winny być wśród dworzan niż mieszczan. Jest to historyczna alternatywa do spotykanych czasem na imprezach sandałów, które nie mają w zasadzie uzasadnienia w źródłach. Nie dla Europy centralnej, nie dla XIV wieku. Buty ażurowe, podobnie jak mocno podkrajane w podbiciu trzewiki zapinane na pasek, to wygodne rozwiązanie na lato. Ale należy pamiętać że przeciętny człowiek średniowiecza nie posiadał nie wiadomo ilu par butów żeby przebierać "w tych pójdę do kościoła, w tych do lasu a w tamtych będę chodził zimą". Przez znaczną część roku (kiedy było to możliwe) najubożsi i tak chodzili boso (Biblia Maciejowskiego, chłopi pracujący w polu).
Ci, którzy już kupili buty wywrotkowe u rzemieślnika zapewne boją się o ich żywotność. Nawet przetarte podeszwy da się łatwo naprawić. Warto zaznaczyć że "w epoce" ludzie nie kupowali co 1-2 lata nowych butów, tak jak to robią współcześni rekonstruktorzy, a naprawiali stare, na tyle, na ile było to możliwe (czyt. do momentu aż nie dało się ich naprawić bo rozsypały się na stopach). Współcześni "średniowieczni" wymieniają też buty z innych powodów - bo stare są mroczne, np. na gumowej podeszwie, szyte z badziewnej skóry, albo nie szyte na wywrotkę.
Na koniec chciałbym poruszyć temat płaskiej podeszwy i ślizgania się butów oraz rozmaite sposoby jak sobie z tym ludzie radzą. Nawet ci szewcy którzy doszli już do poziomu szycia butów na wywrotkę kombinują z różnego rodzaju bieżnikami z naszywanych do podeszwy poprzecznych pasków skóry. Nie jest to historyczne. Do chodzenia po mokrej trawie służą patynki. W blachach ciężko walczyć w patynkach, ale to tylko kolejny dowód na to że rycerstwo walczyło konno. Poślizg znacznie zwiększa woskowanie podeszwy.
Można się tak rozpisywać i poruszać jeszcze bardzo wiele aspektów technicznych szycia butów, jak i narzędzi do tego służących. Pozostawiam to nieodkrytą tajemnicą cechową :P Mam nadzieję że powyższy wpis przybliży choć trochę jak buty wyglądać powinny.
Co do tych poprzecznych pasków naszywanych na podeszwy, to jest tekst źródłowy mówiący o naszywaniu rzemieni z węzłami na podeszwy. Chyba w Gdańsku są zachowane podeszwy ze śladami takiego rozwiązania.
OdpowiedzUsuńTeż o tym słyszałem. Ale to nadal przypadek w morzu zwykłych podeszw. Podobnie jak podeszwy gwoździowane. Trzymać się powinniśmy zasady, nie ewenementów. Fajnie jakbyś wyszukał ten tekst i tu wkleił. Z góry dzięki.
OdpowiedzUsuńJa się długo zastanawiałam, czy we "wczesnym" było jakieś rozwiązanie kwestii ślizgania się na mokrej trawie czy błocie - bo na patynki jeszcze za wcześnie. Póki co do niczego nie doszłam, może poza obserwacją, że na zachodnich imprezach ludzie często noszą na błoto i mokrą trawę saboty.
OdpowiedzUsuńNatomiast metodą która nieźle się sprawdza, choć nie mam pojęcia czy jest potwierdzona (i czy w ogóle ktokolwiek to badał) jest, po nawoskowaniu butów wraz z podeszwami, wsadzenie ich podeszwą w piasek czy inny drobny żwirek - przykleja się na wosk i na jakiś czas ryzyko wybicia zębów jest nieco mniejsze ;-)
Dzięki uprzejmości Grzypa przesyłam linka do tekstu o wspomnianych przeze mnie rzemykach z węzełkami http://www.freha.pl/index.php?act=attach&type=post&id=4197
OdpowiedzUsuńśrednioangielski ma śmieszną pisownię:P Masz na to analogiczne źródła poza tą wzmianką?
OdpowiedzUsuńNiet. Twierdzę raczej, że nie jest to najlepszy patent do rekonstrukcji, ale jeżeli już ktoś musi, to niech wie jak zrobić to wg. jakichkolwiek znalezisk.
OdpowiedzUsuńTo i ja zarzucę swe trzy grosze - Przez bardzo intensywny sezon nie załapałem ani jednego poślizgu w historykach. Podeszwa co prawda nie była woskowana ale nie raz było bardzo mokro. Myślę że w dużej mierze chodzi tu też o grubość (bardziej twardość skóry) - ta do 4 mm działa w zasadzie jak skóra stopy - chodzi się niemal jak na boso, tyle że kamyczki i szyszki nie przeszkadzają. Ale polem które przylega do podłoża nie jest cała sztywna podeszwa (łyżwa) - ale dopasowująca się jej cześć - jak stopa. Patrząc obecnie na te niewoskowane podeszwy - strasznie dostały w kość na bruku i żwirze - ale przez to ich faktura jest bardzo chropowata, myślę że będą trzymać się podłoża jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńKaspian
Ślizgają się właśnie woskowane.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze amator sie wtraca ale czy na te trzewiki nie ubierano takich drewnianych podeszf z czyms w rodzaju bierznika?Takie jakby klapki drewniane?Jako drewno nie zachowalo sie....
OdpowiedzUsuńUbierano, nazywają się patynki. Z tym że bieżnik był zazwyczaj dość wysoki, nawet zbliżony do szerokości rzeczonej podeszwy. Z tym że ubierano nie zawsze i nie każdy. I nie w każdej epoce. Źródła na patynki mamy zasadniczo od końca XIII do końca XVw. Zachowało się ich wbrew pozorom dużo.
OdpowiedzUsuńJa mam tylko jedną uwagę (?). Wiem że nie o tych czasach piszesz jakie mam na myśli, jednakże na początku XVI wieku wysokie buty u chłopstwa są całkiem popularne, wystarczy spojrzeć na rycinki Behama, który namiętnie plebs sztychował:
OdpowiedzUsuńhttp://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f2/Sebald_Beham_-_September_and_October_-_Google_Art_Project.jpg
http://3.bp.blogspot.com/-O-e9qAs_YWg/TalXpgswUlI/AAAAAAAAAZA/wSzFZRJBsNs/s1600/Beham+Hans+Sebald+the+year%2527s+end.jpg
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9e/Sebald_Beham_M%C3%A4rz_und_April.jpg
http://www.christies.com/lotfinderimages/D56338/hans_sebald_beham_peasants_behind_the_hedge_from_the_peasants_feast_d5633820h.jpghttp://www.christies.com/lotfinderimages/D56338/hans_sebald_beham_july_and_august_from_the_peasants_feast_d5633819h.jpg
Część tych przedstawień to oczywiście zrolowane nogawice etc - widać to wyraźnie, ale część wydaje się być wysokimi butami - takimi do kolan. Czy to swoją genezę ma wcześniej? nie wiem, ale wydaje mi się że musi, co najmniej w końcówce XV wieku, a raczej wcześniej, tym bardziej że w obróbce skóry nie zaszły żadne kategoryczne 'rewolucje' jak np. w obróbce metalu (szeroko pojętej).
Nikodemie, trochę przyzwoitości.. w przedostatnim linku gościu w długich butach i ta fizjologia... :)
OdpowiedzUsuńWnioski odnośnie długości butów u przeciętnego obywatela wyciągnąłem z 2 źródeł. Przede wszystkim to dla mnie ilość znalezionych butów w lokalizacjach, gdzie znaleziono ich naprawdę dużo, tj. np. taki Kołobrzeg. Butów wysokich jest niewiele (ale są) i przy tym giną w morzu butów niskich. Nie przeczę że dla przeciętnego Józka z Kołaków-Kwasów posiadanie butów za kostkę było bardziej praktyczne jak posiadanie butów poniżej kostki dla Heinricha z Kolbergu (utwardzane ulice/prowincja).
Drugie źródło to praca Szwagrzyka ("Pieniądz na ziemiach polskich X-XXw", str. 60) w których obok siebie zestawione są ceny trzewików i butów z cholewami: 1363 rok, Jawor - trzewików para 6 groszy (najpewniej praskich), obok - butów z cholewami para - 18 groszy (najpewniej praskich) z tym samym rokiem. Oczywiście żeby dało to jakiś sensowny obraz cen jednych i drugich - potrzebne byłoby zestawienie materiału analogicznego. Póki co zbyt namiętnie w cenach obuwia nie gmerałem, ale z uwagi na spójność czasu i miejsca tych 2 cen - myślę że to dość wiarygodne źródło, na podstawie którego wnioskować można, że buty wysokie (z jak długimi cholewami - to już kwestia sporna) kosztowały 3x tyle, co buty niskie.
W rekonstrukcji obserwuję jeden problem. Mianowicie wszyscy przedstawiciele płci brzydkiej, jak jeden mąż, śmigają w butach wyższych, a przynajmniej taką tendencję obserwuje się u większości. Utarło się, że but musi co najmniej zasłaniać kostkę, a najlepiej to jakby był "millesem" bo przecież jak żołnierz to kamasze, więc i cholewka musi być. Czy aby na pewno?
Zgłaszam zapotrzebowanie na mnogość niskiego obuwia.
Pamiętaj tylko że wysokie buty łatwiej jest użyć powtórnie, jako materiał, do skrojenia czegoś nowego. I to powinno, poniekąd, tłumaczyć czemu jest ich tak mało w materiale archeologicznym. Z drugiej strony - to źródła z XVI wieku, więc niekoniecznie relewantne do XV wieku...
UsuńPamiętam o tym. Recykling istniał już wtedy. Ja bym jeszcze zwrócił uwagę że często cholewki wysokich butów były bardzo często sztukowane (patrz: świetnie znane kamasze z Dordrechtu) więc same z siebie nie miały już tak wielkiej powierzchni do przerobienia. To raz.
UsuńDwa - w ikonografii XIII-wiecznej, zwłaszcza w biblii maciejowskiego, półwysokich butów - pełno.
Trzy - to ikonografia i to jeszcze grafika. Zajrzyj do Altichiero da Zevio i Hirtza - masz wcześniejsze analogi. W 2.połowie XVw pojawia się coś co rosyjscy rekonstruktorzy nazwali sobie "Gamasche" - nogawiczki bez wywinięcia na górze, często zapinane z tyłu, coś jak XVIII-wieczne filcowe opinacze na łydki. Taki docieplacz na niekryte szatą wierzchnią łydki.
http://1.bp.blogspot.com/-f1GwWaT3khM/Uwcmy4KT0SI/AAAAAAAAKaI/OnKBHwm8ifs/s1600/karlsruher1_small_191.jpg
https://lh6.googleusercontent.com/-57wy6MdRdKo/UVF7BlpChYI/AAAAAAAAALw/2aTJ4fb84ww/s512/Brigantine%2520ilustration.jpg
Choćby te 2 przykłady.
Krótko i na temat: Mogły to być buty a mogły i nie być. Jeśli przedstawienie byłoby w kolorze - można byłoby dyskutować, ale miedzioryt pozostawia po sobie kawałek pola do dyskusji - którą - fajnie, że poruszasz.
Oczywiście, biorę pod uwagę że mogły to być buty wysokie i są podstawy do rozważań w tym kierunku.
Choćby Bundschuh-Bewegung z przełomu XV i XVIw w Bawarii (tak, tam gdzie Sebald działał) - którego zasadniczym symbolem był sznurowany but, na który wreszcie chłopa było stać (związek ze zmianą technologii na pasową --> obniżenie cen?).
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/34/Bundschuhfahne_Holzschnitt_1539_Petrarcas_Trostspiegel.jpg
Petrarcameister, Trostspiegel, 1539r
Tu masz gościa bezdyskusyjnie w butach o jakich mówisz - widać zapięcie. Mówię o tym lekko na prawo od środka. Czyżby Beham zapomniał u wszystkich o zapięciu buta? Przy zachowaniu takich detali jak wiązanie saka czy kreski na kapeluszu, który zdradza jego słomkową konstrukcję?