niedziela, 20 lutego 2011

O operatorach broni dystansowej

Mało kto zastanawia się nad problemem sensu bytu łuczników w rekonstrukcji późnośredniowiecznej. Łucznicy są, bo ktoś musi strzelać pacynkami żeby było zabawnie, a posiadanie kuszy jest nielegalne. Teoretycznie posiadanie miecza także podeszło już pod paragraf. Dziś słowo o kusznikach, łucznikach i strzelcach w 2. połowie XIV stulecia.

Biorąc pod uwagę wojnę Korony i Litwy z Zakonem, a w szczególności konflikt z 1. dekady XV wieku należy zwrócić uwagę na małą popularność łuczników w tym okresie i regionie Europy. Łucznicy byli bardzo powszechni wśród Anglików, ale wiązało się to z angielską tradycją łuczniczą. Stąd pełno ich przedstawień w zachodnioeuropejskiej ikonografii, np. w Wielkiej Kronice Francuskiej. Łuk jako broń był używany także wśród Tatarów, ale byli oni łucznikami konnymi. W Europie środkowej został wyparty przez kuszę. Droższą, ale bardziej skuteczną. Kusza w przeciwieństwie do łuku była w stanie przebić pancerz płytowy. Łucznicy wymagali długotrwałego szkolenia, w przeciwieństwie do kuszników, którym w zasadzie wystarczyło pokazać jak napinać cięciwę, założyć bełt i oddać strzał. Ze spisów zbrojowni miast śląskich wynika że łuk nie był używany, za to często w spisach pojawiają się kusze. Podobnie ze źródeł pisanych dotyczących Korony nie mamy przesłanek o używaniu łuku jako broni bojowej, za to jest potwierdzony jako broń myśliwska. Zastanawia mnie jaki jest powód tak dużej popularności łuku w okołogrunwaldzkiej rekonstrukcji; bo zdaje się - zakrawa to o fantasy. Oczywiście mogła przybłąkać się wśród wojsk krzyżackich jakaś grupka sagittarii Anglorum w służbie Zakonu, ale to tylko domysły. Jestem niemal pewien że nie był to duży oddział, jeśli w ogóle był. Zjawisko robinhoodyzmu boli, bo oparte jest na filmach o tematyce historycznej (np. Krzyżacy) a nie na źródłach. No ale dla mas elfickich jakaś rozrywka też być musi, no nie?

Operatorzy broni dystansowej innej niż kusza stanowili mniej niż dziesiątą część wszystkich operatorów broni dystansowej wśród piechoty w tym okresie. I nie jest tu tłumaczeniem że łuk miał większą szybkostrzelność teoretyczną (mam tu na myśli bitwę pod Crecy, a tam byli w/w Anglicy). Najzwyczajniej w świecie łuk nie ma wystarczającego potwierdzenia źródłowego i powinien jak najprędzej wyjść z użycia. Łuki używane na imprezach mają niewielki naciąg, pozwalający na używanie ich na inscenizacjach. Najczęściej waha się w przedziale 10-15kg. Oczywiście kusze wprowadzane do inscenizacji nie powinny mieć naciągu takiego jak ich historyczne odpowieniki (np. 140kg), bowiem nie mają służyć jako narzędzia do usuwania na odległość niedopancerzonych pieszych blacharzy, a rekonstruktorski odpowiednik kusz pozwalający na ich bezpieczny udział w inscenizacji. Także ów "zabawkowy" naciąg nie powinien budzić obaw u stróży prawa, bowiem inny temat do rozmowy będzie stanowiła kusza o przeznaczeniu kłusowniczym, przebijająca blaszany garaż na wylot, a inny kusza która wyrzuci bełt na zaledwie 20 metrów do przodu. Warto zaznaczyć że łuczyska metalowe weszły do użycia dopiero w XV wieku. Wcześniej używano kusz z łuczyskiem kompozytowym - z rogu, drewna i ścięgien; w XII-XIII w były jeszcze w użyciu prymitywne łuczyska drewniane. Łuczyska kompozytowe były w XV wieku używane równolegle z metalowymi i w Europie Centralnej były przeważające liczebnie.

Zastanawiać może (wobec w/w argumentów przeciw łucznikom) czy poprawnym rozwiązaniem będzie hakownica/piszczel. Niestety, także ze względu na małe rozpowszechnienie tej broni w okresie okołogrunwaldzkim trzeba sobie darować funkcję strzelca, przynajmniej w polu. Broń palna dopiero wchodziła do użycia i była używana do oblężeń, dopiero później w polu. I tak hakownic używano na murach, gdzie można było zahaczyć ją o krawędź muru i oddać strzał, zaś artylerii do burzenia murów. Trochę inaczej jest z piszczelami, które - w przeciwieństwie do hakownic - mogły być używane zarówno z murów jak i w polu. Pierwsza wzmianka dotycząca użycia broni palnej (pixide) znajduje się w kronice Janka z Czarnkowa (1383), który tak opisuje to wydarzenie:
Zdarzyło się, przedtem nim miasto zostało oddane ziemianom, że pewien rzemieślnik Bartosza wyrzucił z powietrznej piszczeli kamień do bramy miejskiej, który, przebiwszy dwa jej zamknięcia, uderzył w przyglądającego się temu, a stojącego na ulicy miasta po drugiej stronie bramy, plebana z Biechowa, Mikołaja, z tak wielką siłą, iż od tego uderzenia padł on i natychmiast wyzionął ducha.
Nie mniej do końca średniowiecza (1453) broń palna jest mało powszechna, szerzej używana w Europie w zasadzie tylko przez Husytów. Większą popularność zyskuje dopiero w 2. połowie XV wieku i później.

Mimo teoretycznego braku możliwości posiadania kuszy jest ona w użyciu. Jak widać - można.

Wniosek - nie rób z Grunwaldu wioski indian, porzuć łuk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz