Dawno
nic nie było o wyprawach. Tak, nie chcieliśmy być monotematyczni. Cały czas
hasamy po chaszczach, niekoniecznie się o tym chwaląc na kartach bloga. Dziś
wpis trochę odkrywczy bo organizowany przez świeżo upieczonego rekruta. Tym
razem trasa wyprawy objęła ok. 10km marsz przez pola i lasy w okolicach
Trzciela zakończony miłą, ale zimną nocą w prowizorycznym obozie. Skład typowy
dla wypraw, 5 osób to w sam raz do otoczenia ogniska w pozycji leżącej.


Marsz przebiegł w wesołej atmosferze oraz przede wszystkim przy suchej i bezwietrznej pogodzie. Temperatura w dzień wynosiła około 3°C, wystarczyły więc na spokojnie dwie warstwy ciuchów. Po zrobieniu kółka wokół pól i lasu wróciliśmy do punktu wyjścia i zajęliśmy się budową obozu.
W nocy temperatura osiągnęła -5°C co
zmusiło nas do założenia trzeciej warstwy ciuchów oraz do rozpalenia większego
ogniska. Prawie przez cały czas graliśmy wodę by trochę się rozgrzać, w tej
sytuacji gorąca grochówka podnosiła na duchu i trzymała nas w cieple. Z naszych
spostrzeżeń wynika, że % wełny w wełnie daje się
zauważać po jej właściwościach termoizolacyjnych. Im więcej wełny w wełnie tym lepiej
"grzeje".
W niedzielę kompania
z Poznania zmyła się około godziny 9 rano. Wyprawa była bardzo udana i już
planujemy drugą, tym razem wiosenną edycję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz