niedziela, 11 grudnia 2011

Walka a zestaw pancerza. Wiek XIV a rekonstrukcja.


"...ubierzmy się zatem w zbroje i walczmy tak żeby się nie pozabijać."

Dziś słowo o tym jak technika walki wpływa na fizyczny wygląd RR.

Zacznijmy od najbardziej skutecznych metod zabijania, to jest szychów. Sztychy zarówno w epoce jak i dziś są najbardziej niebezpiecznymi spośród zadawanych ciosów. Przed sztychami broniono się na wszystkie dostępne sposoby. Pachy i krocze osłaniano plecionką kolczą, podobnie szyję, na korpus zakładano początkowo dodatkową warstwę plecionki kolczej lub dodatkową pikowaną tunikę, później płaty czy białe napierśniki. O tym jak bardzo ludzie bali się sztychów świadczy wiele osłon torsu z epoki. Proces dziejowy przetrwało kilka napierśników, ale bez pleców. Spośród płatów wykopanych na Gotlandii większość nie chroni górnych partii pleców (co prowadzi do modyfikacji układu płyt przez wielu fighterów). W dokumentach znane są pancerze o nazwie Halbplate, po polsku "półpłaty". Dwa pancerze z którymi można wiązać tą nazwę znaleziono również w Visby (nr. 19 i 20). Po złożeniu chroniły mniej więcej ten sam obszar co prosty napierśnik płytowy. Częściowo osłaniały boki korpusu, ale przede wszystkim chroniły jego przód, a więc miejsce najbardziej narażone na pchnięcia.

Dziś w płatach dopancerza się górne partie pleców. Często segmenty płatów znajdujące się w strefie sztychu, tej najlepiej pancerzonej w epoce, celowo wykonywane są z cieńszej blachy aby odciążyć pancerz. To w plecy i w boki płatów częściej się obrywa. Można zrozumieć chęć opancerzania ciała, ale do tego momentu do którego jest to zgodne z historyczną rzeczywistością. Jeśli zaczyna to od tej rzeczywistości odbiegać, mamy do czynienia z naciąganiem historii, a od tego już tylko krok do larpu. Podobnie jest z napierśnikami. Jakże modne są te z "jedynki hartowanej". Analiza grubości zabytków napierśników daje nam szokujące wyniki: dochodzi ona do 8mm na środku. Oczywiście można przyjąć że dotyczy to wybitnie rycerskich napierśników, które miały chronić przed ostrą kopią w warunkach bojowych. Dlatego też w przypadku napierśników piechoty lepiej nie popadać w skrajność odciążania blach i zamówić/wykonać solidny napierśnik grubości 2-2,5mm, niech choć sprawia wrażenie pancerza, a nie puszki po piwie. Pamiętajmy że stal w epoce była gorszej jakości niż współczesna, także jakość nadrabiano grubością.

Speeding a horror vacui*
Zwłaszcza wśród gwjazd RR powszechne jest od kilku sezonów odciążanie blach. Nie uzupełniają blach koszulką kolczą, bo sztychów się nie stosuje więc w teorii pachy i krocze mają bezpieczne. Na biodra doszyją po bokach kilka stalowych folg na przeszywce, bo kolczej nie chce się nosić a folg i tak nie widać spod Wappenrocka. Nie noszą bigwantów, ostatnio nawet zbrojnikowych twierdząc że kilka wszytych blaszek w nogawice pikowane wystarczy. Do walki wystarczy, ale co z tego ogólny obraz RR zaczyna z sezonu na sezon coraz bardziej odbiegać od historycznej rzeczywistości? Niektórzy są zdania że część rycerstwa tak wyglądała - nie uzupełniali blach plecionką kolczą bo była droga. Myślę że było dokładnie na odwrót - posiadali koszulkę kolczą, ale nie mieli kompletnego zestawu jej usztywnień, przez co zestaw wyglądał przestarzale; nawiązywał wyglądem do przełomu wieków XIII i XIV (np. długie rękawy kolcze, płaty zamiast napierśnika w przypadku powszechnie odtwarzanej 2. połowy XIV w).

Hełmy zamknięte.
Obecnie ciężko wyobrazić sobie wyjście do bohurtu inaczej niż w hełmie zamkniętym. Niewielu wie, a jeszcze mniej jest świadomych tego że przyłbice z zasłonami typu hundsgugel czy klappvisor były używane przez konnych do starć na kopie. Obecnie używane są w zasadzie we wszystkich dyscyplinach walki. Mało kto wchodzi w źródła na tyle głęboko żeby zdać sobie sprawę że nawet konni często używali kapalinów a nie przyłbic. I spodziewam się z tego miejsca bombardowania komentarzami że jak ja sobie wyobrażam wyjść do bohurtu w otwartym hełmie, przecież to samobójstwo. Ruscy jakoś mogą:)

Rotella, rantowanie, powszechność.
Problem z tarczami datuje się mniej więcej od tego momentu, od kiedy ludzie grzebią w źródłach żeby doszukać się czegoś bardziej oryginalnego jak tarcza trójkątna. I znaleźli zarówno pawęże rozmaitego rozmiaru i mocowania, jak i rotelle, puklerze i wiele innych. Dlaczego rotelle? Bo ładnie się nimi rantuje. Prawda, są w swojej funkcjonalności wygodne ale nie uwzględnia się powszechnie faktu że ta oryginalność i odstępowanie od formy tarczy trójkątnej deformuje wizerunek współczesnego rycerstwa. Pod tym względem stan RR wyglądał lepiej 2-3 lata temu. Rotelli używała głównie piechota. Upowszechnianie czegoś co powszechne nie było to też błąd.

Frontkick. W dzisiejszej walce tępą bronią przy świadomości opancerzonych nóg stosujemy często różne elementy walki zaczerpnięte z innych sztuk walki: judo, capoeira itd. podczas gdy bardzo ryzykownym byłoby wykonać wjazd z kopa w tarczę, gdy ową nogę tarczownik mógł usunąć jednym ciosem korda/topora; jeśli zaś nie usunąć to trwale uszkodzić. A "sportowcy" mówią jak to oni "odtwarzają" walkę a nie pełen zestaw uzbrojenia i wolą mieć zdrowy kręgosłup niż wyglądać ze szczegółami tak jak w epoce. Nie mówię że wszyscy, ale znaczna ich część. Taką to rekonstrukcję walki reprezentują.

Włócznia - a jak Ty wyobrażasz zadawanie sztychów?
Mimo tendencji do dopancerzania przez tyle czasu nie do pomyślenia jest stosowanie sztychów. Pod tym względem bardziej zbliżamy się do wschodniej niż zachodniej koncepcji walki. Na zachodzie Europy sztychy są stosowane jako element szermierki traktatowej. Zgadza się, sztychy są niebezpieczne. Ale nie wyobrażam sobie walki przykładową włócznią inaczej niż na sztychy. O ile bronią jednoręczną można zadawać ciosy cięte, rąbane, a sztychów zabronić, o tyle przy włóczni nie jest to możliwe. A włócznie były zdaje się najbardziej powszechną wśród broni drzewcowych. Włócznicy dopiero raczkują we wczesnośredniowiecznej, i - co przeraża - często włócznie dostają się do rąk nieogarniętych walczących. Ale pociesza fakt że Ci, którzy umieją się włócznią posługiwać, walczą z nadchwytu (tak aby grot zwrócony był w dół) i trafiają tam gdzie chcą - w miejsca, które się do tego nadają, najczęściej uda i korpus poniżej linii sutków. I nie zadają zamaszystych pchnięć łamiących kości lub powodujących inne groźne uszkodzenia.

Przy repertuarze pola trafień jaki reprezentuje zbroja płytowa, często stosowaną techniką walki jest wbijanie się w przeciwnika tarczą i młócenie bronią po nogach. Nie do pomyślenia jest to przy braku osłon nóg, który historycznie reprezentowała większość piechoty, nie tylko w XIV wieku. Tak więc idea walki kontaktowej lekkozbrojnych, która dopiero startuje na gruncie datowania okołogrunwaldzkiego, będzie zapewne zupełnie odmienna od ciężkozbrojnej.
___________________________________
*łac. strach przed pustym miejscem

24 komentarze:

  1. Warto też chyba pamiętać że zbroja miała wytrzymać jeśli nie bitwę, to maksymalnie kampanie - chroniąc życie właściciela. Dziś podchodzimy do zabawy dbając o to aby zbroja bez większego remontu przetrwała kilka sezonów.

    Kaspian.

    OdpowiedzUsuń
  2. A można prosić jakieś dowody, bowiem dość kontrowersyjna to teoria :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaję mi się że na 'jednorazowość' uzbrojenia. Zobacz grubość niektórych elementów (np. rękawice) skonfrontuj to z jakością ówczesnej stali, na to nałóż konkretne uderzenie. Ręka raczej przetrwa - więc i rycerz, rękawica raczej do naprawy. Patrzę tu też na to ze względu na mobilność - choć do tego dążyła raczej tylko piechota. Lekka zbroja to szansa na zejście z linii cięcia, ciężka (gruba, potencjalnie wielorazowa) to większa szansa na przyjęcie ciosów (ostrą BRONIĄ, a nie dzisiejszymi replikami). Wdg mnie świadczą o tym też zapisy rycerstwa, oddającego uzbrojenie do naprawy (i wynikające z tego kłótnie z kowalami).

    W Volku 'zbroja' mogła być 'bardziej toporna' może grubsza (potencjalne wykorzystanie nawet gdy poprzedni użytkownik poległ, Hiszpania - nakaz zwrotu uzbrojenia milicji miejskiej dla miasta właśnie po zgonie), jednak prawdopodobnie ze słabszych stopów.

    Oczywiście mówię tu też o tym że zbroja miała wytrzymać bitwę czy kampanię gdy przyjmowała (raczej słabsze) ciosy. ; P Nie rozpadała się sama z siebie.

    I jeszcze z rycerskiego pktu widzenia... Bitwa -> szereg indywidualnych pojedynków. Jeśli zbroja Ci się rozsypała - poddajesz się i następnie wykupujesz z 'niewoli' (gdzie bardzo często byłeś traktowany jak gość), dobrze to widać na przykładzie Bernarda Szumborskiego (Chojnice). Dlatego rycerze chodzili na te wszystkie bitwy, co by zarobić. Nie z 'idei' zjednoczonego państwa czy dobra sprawy. Dla kasy.

    I jeszcze przykład na 'grunwaldzie zachodu'. Francuscy rycerze podjeżdżają już w tym bagnie pod linie anglików... Szukają herbów co by kogoś wziąć do niewoli i troszkę się dorobić. Tymczasem jakie jest ich zdziwienie gdy herbowych na polu prawie nie ma. Dezorientacja, podczas gdy przeciwnik robił to w czym 'volk' specjalizował się najlepiej. Zabijał (z tego co 'wiemy' również Wielki Mistrz i Zawisza z Grabowa polegli z rąk volku. Żołnierze ubodzy nie patrzyli na wroga w sposób 'wezmę do niewoli i zarobię').

    Mam nadzieję że wyraziłem się zrozumiale. ; P

    Tamtaradei. Kaspian

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Lutobor...
    ale zobacz że niektóre zbroje znalezione mają poniżej 1 mm :).Nawet EO jak mnie pamięć nie myli o tym pisał :P

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Kaspian,
    Ty z kolei przyjmujesz że każdy cios wchodził. Rękawice miały podobne grubości niezależnie od tego czy należały do arsenału miejskiego czy do rycerza. Żaden pancerz nie służył do przyjmowania ciosu "na klatę", tym bardziej ostrą bronią. Przed ciosem osłaniasz się nie naręczakiem a tarczą. Cios zbijasz nie rękawicą, a bronią.

    Nie możemy przydzielać żywotności pancerza/broni do kampanii czy bitwy. Było to raczej uwarunkowane przypadkiem. Mogło być tak że jakiś kapalin nie zetknął się z bronią przez kilka bitew. Mogło być też tak że został przedziurawiony zaraz po wyjściu z warsztatu płatnerskiego.

    Nie rozumiem nawiązania do Azincourt i zarabiania kasy na pojedynkach w bitwie. Weź pod uwagę mentalność ówczesnych ludzi - chodziło o to żeby przeżyć a nie oddawać naręczaki do warsztatu po każdym wgniocie.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Wojtek

    Tak, palce rękawic na przykład. Nie napisałem nigdzie że wszystko było z płyt 8mm. Wyobrażasz sobie klepsydry z palcami z blachy 3mm i klepsydrą z blachy 6mm? Ja tak, ale bym takich nie kupił. Wojtek, nie piję do tego że ktoś ma blachy tej czy innej grubości, ale do tego że ogólny wizerunek współczesnego "rymcerstwa" odbiega od obrazu rycerstwa średniowiecznego. Nawet jeśli przymknąć oko na posiadanie/nieposiadanie wierzchowca.

    A rymcerze dumnie klepią sobie płaty milicji miejskiej w grubości co najmniej 2 razy mniejszej od oryginałów. Zamiast zakładać je na kolczą, zakładają je na przeszywkę. Bo dziś nie trzeba chronić się przed ostrą bronią. To po co wówczas doszywać blaszki na biodrach?

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, chodziło mi o 1 komentarz, bo z wpisem, się w miarę zgadzam. Zabrzmiało to trochę jakby zbroje miały być niemal jednorazowego użytku ;P Pozdrawiam. Bobik, alias Robert .

    OdpowiedzUsuń
  8. To i ja coś od siebie dorzucę.

    Przykład rękawic, które miały czasem i niecały 1mm grubości VS napierśnik 8mm na przodzie.

    Tam, gdzie można było najbardziej oberwać i stracić Życie, chroniło się porządnie (nikt nie chciał mieć dziury na klacie).

    Poza tym, konny siedział na koniu, także jego ruchy były ograniczone do głowy i rąk.

    Dlatego też mógł sobie pozwolić na ciężką osłonę tułowia, natomiast ręce i dłonie musiał mieć mobilne, by zadawać szybkie i precyzyjne ciosy. Skoro robiono rękawice o takiej grubości, to na chłopski rozum, musiały wytrzymać chociaż jedno uderzenie.

    Poza tym, dłoń jest relatywnie mała w porównaniu do korpusu i była w ciągłym ruchu, toteż nie nastawiano się, iż będzie się przyjmować tam ogromną ilość uderzeń - kto, na logikę, chce najpierw obciąć przeciwnikowi dłoń, a potem dźgnąć w klatę, jak może to zrobić od razu (no, chyba, ze chciał, by ten wykrwawił się przez nadgarstki).

    Dłoń jest potrzebna do życia, ale ważniejsze jest serce, jelita, albo wątroba - o głowie już nie wspomnę.

    Inna kwestia, a bardziej teoria - jeśli już mamy tego "Rycerza", to dla niego ważne było to, by być mobilnym i skutecznym, a uzbrojenie miało wytrzymać chociaż jedno uderzenie, kiedy on miał ich zadać 100 - poza tym, nawet, jeśli coś się zepsuło, albo zniszczyło, to nie było problemu z naprawą, albo kupnem nowego - szczególnie, gdy był to ktoś, kto zarabiał rocznie chociaż kilkadziesiąt grzywien, nie wspominając o tych, co mieli kilka zamków.

    Pozdrawiam,
    Nacap ChZS

    OdpowiedzUsuń
  9. Akurat z rękami, jak pokazują traktaty, nie do końca tak jest-to jeden z lepszych celów, bo są najbardziej wysunięte; oczywiście jak masz rękawice, nikt nie będzie w nie bił celowo, bo nie ma to sensu, ale jak łapy są nie chronione, można w nie bić litości, o ile przeciwnik na to pozwolił. Pytanie jaki procent pieszych dawniej miał rękawice? Pozdro Robert.

    OdpowiedzUsuń
  10. Spisy zbrojowni wskazują z reguły na niewielki odsetek. Z kolei w ikonografii pojawiają się dość często. Częściej niż wskazywałaby na to większość spisów.

    W przeciwieństwie do wczesnego czy pełnego średniowiecza, gdzie ludzie kombinują ze rękawicami z naszywanymi pasami grubej skóry czy patentami z plecionki kolczej lub zbrojników lamelki, w przypadku piechoty w XIV wieku mamy zarówno zabytki jak i przedstawienia osłon dłoni w formie rękawic. I wiemy że można je wiązać z piechotą. Choćby te z Visby.

    OdpowiedzUsuń
  11. Panie Bobik - zgadzam się "wysunięte", jednak uważam, iż mało kto bawił się w "traktatowe akcje" i finezyjną szermierkę, a rąbał tam, gdzie akurat było można oraz tak, by po jednym ciosie trwale wyeliminować przeciwnika - po prawdzie, bez rąk zdziała się nie wiele, ale raczej chodziło o to, by oponent gryzł ziemię ;) ,
    także głównym celem była głowa, albo tors.

    Poza tym - by mieć ogląd na to, jak wytrzymałe były ówczesne np. "ręce", należało by wykonać ich "krasz-testy" bronią ostrą i zobaczyć, po ilu razach zostaną zniszczone, tudzież przecięte.

    Na to jedynie możemy sobie pozwolić wykonując replikę o zbliżonej twardość oraz grubości posługując się ostrym mieczem, albo toporem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda Lutobor że nie dodałeś o tym gdzie najczęściej znajdują się urazy na szkieletach z Wisby.

    Kwestia pancerza, im bardziej toporny tym bardziej historyczny. Przyznam rację, jeśli pancerz będzie miał ślady młotka a co dopiero jeśli jeszcze będzie czerniona stal, to po prostu cud malina.

    Następnie, wspominana przez ciebie (chyba wielokrotnie?)walka włócznią.
    Jeśli tak słabo wygląda sprawa walki włócznią w okresie około grunwaldzkim, wypada pomyśleć o jakimś treningu na grunwaldzie z samej walki włócznią dla piechoty ? Oczywiście jeśli znajdzie się czas przy napiętym repertuarze imprezy.

    OdpowiedzUsuń
  13. @Lutobor
    Co prawda mam wgląd jedynie do spisów z miast śląskich, ale zastanawiam się skąd stwierdzenie, że rękawice były w niewielkim odsetku?
    W miastach śląskich rękawic średnio było ok 20% mniej niż hełmów. wydaje mi się, że to nie jest mała liczba (chyba, że przyjmiemy, że same hełmy stanowiły mały odsetek).
    Nie atakuję się w tej wypowiedzi, tylko chciałbym wiedzieć skąd bierzesz te informacje. Bo nie ukrywam, że spisy miejskie bardzo mnie interesują. Oczywiście trzymamy się Europy środkowej mam nadziej ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Informacje bazuję na spisach zbrojowni miast krzyżackich w Prusach 1370-1440. Faktycznie, pominąłem w rozważaniach spisy zbrojowni śląskich, które mam na stanie. Przykładowy spis Legnicki z 1404r. przedstawia ogrom rękawic, prawie tyle co hełmów. Najwyraźniej rzemieślnicy legniccy dbali o swoje palce:P Wcześniej mamy spis Brzeski z 1368 r. w którym mamy 71 par rękawic w stosunku do 111 hełmów. Przyznaję niedopatrzenie, wyrwałem się z tymi spisami krzyżackimi nie zwracając uwagi na inne. Pośpiech. Jesteśmy tylko ludźmi.
    Słuszna uwaga, Panie Marecki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. @ prusland

    Zgadza się, ale "Biblia Thordemana" to dość powszechna pozycja, stąd uznałem pewne informacje w niej zawarte za oczywiste. I zgodzę się, i tym samym tu o tym wspomnę. Wiele ciosów pada na nieopancerzone nogi. Dowodzi to tego że wówczas ludzie zdawali sobie sprawę z tego że jak odrąbią komuś nogę to go szybko załatwią. Dowodzi to również tego, że z reguły OSŁON NÓG PIECHOTA NIE NOSIŁA. Jeśli byłoby inaczej, obrażeń tych by nie było lub ich ilość byłaby zredukowana. Jeśli pominiemy ten fakt przy doborze kompletu stroju, dochodzimy nie do rekonstrukcji, ale do "A-SKĄD-WIESZ-ŻE-TAK-NIE-BYŁO?" .

    OdpowiedzUsuń
  16. "Panie Bobik - zgadzam się "wysunięte", jednak uważam, iż mało kto bawił się w "traktatowe akcje" i finezyjną szermierkę, a rąbał tam, gdzie akurat było można oraz tak, by po jednym ciosie trwale wyeliminować przeciwnika - po prawdzie, bez rąk zdziała się nie wiele, ale raczej chodziło o to, by oponent gryzł ziemię ;) ,
    także głównym celem była głowa, albo tors."

    A o co innego chodzi w traktatach? Aby jednym ciosem pozbyć się tego przed tobą - rąbiąc tam gdzie jest otwarcie. Na pewno nie 'ahh mogłem go zabić, ale mam ochotę na jeszcze trochę walki więc pozwolę mu sparować...'

    OdpowiedzUsuń
  17. >>>Dowodzi to również tego, że z reguły OSŁON NÓG PIECHOTA NIE NOSIŁA. <<<

    Z tego co pamiętam,wsród Gotlandczyków przeważało dość archaiczne uzbrojenie. Czy są jakieś przesłanki pozwalające domniemywać, że także druga strona nie nosiła osłon nóg?

    OdpowiedzUsuń
  18. Myślę że jeśli mówimy o piechocie po drugiej stronie to jak najbardziej. Nie nosili.

    http://projekt-volk.blogspot.com/2011/03/o-osonach-nog.html

    Odsyłam do wcześniejszego wpisu na ten temat.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. A co z tym fantem:
    http://imageshack.us/photo/my-images/140/piechota.png/

    Jednak posiadają panowie osłony na nogi, i w paru innych przypadkach też możemy spotkać coś podobnego.
    Dlatego wydaję się że formacje piechoty można dodatkowo podzielić.
    http://imageshack.us/photo/my-images/88/cremona.jpg/

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam.
    Większość współczesnych "Rycerzy Zawodowych" korzysta z trzykroć przeklętej blachy sprężynowej która pozwala na taką redukcje ciężaru poprzez odjęcie nieco z grubości pancerza. Jest to Patent bardzo niehistoryczny, oraz poza turniejami 1 na 1 BARDZO nieskuteczny. Chyba wszyscy już widzieli akcje z Bitwy Narodów gdy nasza dzielna reprezentacja odziane w takie lekkie pancerze po prostu odbijała się od słabszego ale cięższego przeciwnika jakim była reprezentacja Quebecu. Tracąc sporo na ciężarze, fakt, człowiek nie zmęczy się jak przy użyciu normalnych blach, ale też paradoksalnie, brak ciężaru staje się jego najgorszym wrogiem, może zaszarżować na stojącego przeciwnika który jest cięższy... i odbić się od niego, wystarczy że ten dobrze stoi. Ta moda przenikając do środowisk walczących w grupie w rzeczywistości osłabia je.

    OdpowiedzUsuń
  21. @ Preussland
    A widziałeś na przedstawieniach łuczników w pełnych płytówach? Ja tak. Sądzisz że to też dowód że łucznicy też śmigali w pełnej płytówie?

    Są przesłanki że takie precedensy się ZDARZAŁY, m.in. wymieniane przez ciebie przedstawienia, ale to nie znaczy że było to regułą. Można dopuścić patenty osłon rąk np. dla kapitana garnizonu danego miasta. Odnoszę wrażenie że nie zaglądałeś do żadnych źródeł pisanych na ten temat. Obrazki to nie wszystko. Nie znam spisu w którym ilość osłon nóg równałaby się ilości kapalinów. Weź też pod uwagę praktykę - przejdź się na dowolną wyprawę pieszą w nogach płytowych, w warunkach pod bronią. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Sprawa wygląda tak, że zbrojni (a dokładnie zbrojni turniejowi) mają gdzieś rekonstrukcje itp. a skupiają się na turnieju jako sporcie. Rozumiem. Ciężkie treningi itd, ale oni kombinują ze swoim sprzętem. Robią przekręty, ostatnio słyszałem o kamizelce wojskowej, albo o polarze w przeszywce; o jakiś tworzywach sztucznych w nogawicach pikowanych. Ma Pan rację RR odstaję od pierwotnych założeń. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytam bloga od jakiegoś czasu i staram się weryfikować na własną rękę to co jest tu napisane, otóż mój wniosek jest taki jest to sposób na uleczenie polskiego RR, wszystko co jest tu zawarte jest zgodne z logika i prawdą historyczną, co do walki na włócznie można to robić bezpiecznie, dynamicznie i widowiskowo nawet bez koszuli, a walcząc w wyposażeniu lekkozbrojnego jeszcze bezpieczniej tutaj przykład http://www.youtube.com/watch?v=708swpqSos8 akurat wcześniacy, oby jak najszybciej upowszechniło się u rekonstruktorów późnego średniowiecza

    OdpowiedzUsuń