sobota, 31 grudnia 2011

Co jeśli nie Bocksten?

Mija rok od kiedy funkcjonuje projekt Volk, w związku z tym chciałbym nawiązać do jednego z pierwszych artykułów, które pojawiły się na stronach bloga. Z tej okazji chciałbym także podziękować czytelnikom za śledzenie nowych wpisów, konstruktywne komentarze, które często wzbudzały we mnie dodatkowe pytania i motywowały do dopracowywania bieżących treści. Dzięki także za aktywne włączanie się do dyskusji nad odrycerzaniem polskiego ruchu rekonstruktorskiego. To już rok.

Kierowano do mnie pytania o odstępstwa do konstrukcji tuniki z Bocksten i inne przykłady tego typu odzieży z epoki. Przyszedł czas na odkopanie tematu.

Herjolfsnes №43

W literaturze angielskiej jakże dyplomatycznie ciuch ten określany jest kyrtle/cote/tunic/gown. Podobnie jak w przypadku metali kolorowych, wyspiarze mają problem z określeniem się co do brązu i mosiądzu definiując dyplomatycznie znaleziska "copper alloy" (stop miedzi). Ten sam problem mają i w tym przypadku. Żeby nie komplikować tematu przyjmijmy oczywistą nazwę - tunika z Herjolfsnes numer 43, w matematycznym skrócie "H43".


Tunika znaleziona została w osadzie Herjolfsnes na Grenlandii. Wydatowana jak większość tamtejszych ubiorów od połowy XIV do początku XV wieku.

Analizując wykrój rzuca się w oczy jedna rzecz. Główny pas tkaniny pokrywający korpus, różni się od Bockstenowskiej tuniki tym, że został frontalnie pionowo rozcięty na 2 pasy, między które od dołu wszyty został podwójny klin długości mniej więcej od pępka w dół. Zamiast klinów bocznych długości jednakowej z przednim i tylnym zostały wstawione długie kliny sięgające pach. Z obydwu stron podwójne. Razem mamy więc 8 klinów - 4 dłuższe - boczne i 4 krótsze - przednie i tylne. Rękaw kształtem zbliżony do trapezu, którego dolna podstawa uformowana jest w "falkę". Oryginalny rękaw nie zachował się zbyt dobrze, rysunek ciężko zinterpretować jednoznacznie. Ale można posłużyć się rękawem H42, rysunek jest o wiele bardziej klarowny.

Oryginał miał rozcięcie pod szyją. Jako że został znaleziony z kapturem, został zinterpretowany jako ubiór męski, ale rozcięcie można sobie darować - nam, panom nie potrzeba dobywać piersi do karmienia. Chyba że otwór na głowę chcemy zrobić tak mały i zbliżony do szyi że rozcięcie będzie konieczne. A to zmienia postać rzeczy. Ja osobiście jestem zwolennikiem otworów na głowę minimalnie większych od obwodu głowy. Rozcięcia wymagają zapinki, noszone bez zapinki rozciągają się. Najbardziej praktyczna jest okrągła dziura, jak w tunice z Bocksten. Nie z powodów ideologicznych, z czystej praktyki.

Ponownie apeluję o nie doszywanie podszewki do tuniki. W przypadku H43 także nie stwierdzono obecności podszewki. Tunika była jednowarstwowa.

8 komentarzy:

  1. WItam!
    Ze swojej strony dodam, że wykopaliska grenlandzkie oferują o wiele więcej szat i tunik niż tylko H43. Polecam poszukać - na prawdę jest to szeroka gama strojów.
    Poza tym polecam H43 jako tunikę bardzo wygodną. Rozcięcie na szyję można zrobić, z tym, że nie koniecznie bardzo obfite - sam takowe posiadam i jest to patent wygodny
    I ostatnią kwestią jest to, że owo rozcięcie nie służyło kobietom do karmienia piersią. Tyle wiem, po dokładniejsze info. odsyłam do Rity, od której się to dowiedziałem - myślę, że z racji płci ma ona ten temat dość mocno opanowany :)
    Pozdrawiam i kolejnych lat funkcjonowania Projektu Volk życzę :)
    Numlock

    OdpowiedzUsuń
  2. Odnośnie rozcięcia - jak się ma obwód otworu na głowę bez rozcięcia do obwodu głowy w Twoim przypadku?

    Do czego w takim razie służyło rozcięcie?
    Rita, proszę o odzew.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby nie było rozcięcia to obwód ten równałby się obwodowi głowy(+-). Ale, że ono jest(konkretnie to ma 10cm długości) to wszystko jest OK.

    OdpowiedzUsuń
  4. O ile wiem rozcięcia pod szyją wynaleźli żeby dostosować obwód dekoltu do szyi. Widać to we wczesnych źródłach, gdzie tuniki starsze mają otwory łódki, a nowsze, modne - rozcięcia pod szyją.
    Rozcięcia pod szyją są praktyczne, widać to po takich imprezach jak Grunwald. skóra schodzi z mniejszej powierzchni karku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam ten model tylko zamiast zapinki mam guziki .sprawdza się idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałam wywołana do tablicy ;)

    Rozcięcie służy dokładnie temu, co wskazał Rudy4444 - dopasowaniu jak najciaśniej obwodu szaty do obwodu szyi.
    Jeżeli wokół pokroju szyi i rozcięcia damy odszycie z tego samego materiału co tunika, to dekolt nie będzie się rozciągał i deformował. Rozcięcie nie będzie się wtedy rozchodziło na boki. Samo podwinięcie brzegów i przeszycie nie zapewnia takiej odporności tkaninie.

    Co do tego konkretnego modelu ciucha, H43, to uważam, że była to szata kogoś, komu trudno było ją nakładać przez głowę, stąd prawdopodobnie była wciągana jak spódnica do bioder, a potem właściciel wciągał rękawy, i na koniec zapinał ją na dwie zapinki - jedną pod samą szyją, jedną na mostku. Mógł być to starszy człowiek, chory albo kaleka. Szczerze mówiąc - obstawiam zaawansowany artretyzm albo reumatyzm. Stąd to bardzo długie rozcięcie.

    Kobiece suknie i giezła do karmienia miały od 13 do 16 wieku dość niezmienną formę, i posiadały dwa pionowe rozcięcia na piersiach, możliwe, że z małą zakładką, żeby biust się z nich nie wysuwał. Rozwiązanie jest o tyle wygodne, że nie trzeba niczego rozsznurowywać, rozplątywać, po prostu wysuwa się pierś i daje dziecku. Sprawdziłam ten patent na własnym przykładzie, i żaden inny nie był tak wygodny. Sprawdzały też koleżanki, i doszły do tych samych wniosków.

    Średniowiecze stawiało na proste i skuteczne rozwiązania w kwestiach fizjologii; kobiety musiały godzić pracę w obejściu, domowe obowiązki i opiekę nad dziećmi. Będąc co chwilę na dworze i pod dachem nie miały czasu się rozbierać, przebierać, itd., więc suknia, której nie trzeba podwijać, ściągać czy rozpinać sprawdzała się najlepiej.

    To tyle, tak na szybko, po pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam. Mam pytanie: co z krojami butów? W ikonografii często widzę niskie buty z wycięciem na poziomie kostki, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że takie kiepsko by się nadawały do pracy poza miastami.

    Pytam oczywiście o II połowę XIV wieku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wśród znalezisk podobnie - niskich butów jest najwięcej. W ikonografii często widać też buty wysokości do kostki (np. Mendel Hausbuch, Holkham Bible).
    Jeśli przez pracę poza miastami rozumiesz pracę w polu, przypomniała mi się początkowa scena z filmu "Sami swoi" jak mierzyli długość pola w stopach. Bosych. Jak widać - można:) Chyba że miałeś na myśli inne prace poza miastem. Ale weź też pod uwagę że niewiele miast miało wybrukowane ulice. Poza błotem które tworzyło się niemal zawsze w deszczową pogodę wylewano na ulicę cały syf będący obiektem przemian materii organicznej, który kilka wieków wcześniej Rzymianie umieli odprowadzać za pomocą kanalizacji. Tzn. przejść przez ulicę w niskich butach mogło stanowić problem, ale od tego były patynki.

    OdpowiedzUsuń