sobota, 29 października 2011

Seitenwehr, cz.II - Puginały nożowe

Wśród broni podręcznej bronioznawcy wyróżnili osobną nazwą broń niewiele różniącą się od masywnego noża. Nazwali ją puginałem nożowym, bo formę tego właśnie narzędzia przybrała. Nóż użytkowy od puginału nożowego odróżnić można wybitnie masywnym tylcem, nadającym klindze sztywność. Puginały nożowe definiują także okucia tylca rękojeści i obecność gwoździa (niem. Wehrnagel / Nagel), osłaniającego dłoń.

Puginały nożowe ze względu na prostotę wykonania były chyba najbardziej upowszechnionym typem broni bocznej. Wykonanie nie różniło się wiele od wykucia noża, więc tego typu puginał mógł być wykonany w zasadzie wszędzie, przez każdego wiejskiego kowala.


Wydawałoby się że dość istotną rzeczą jest określenie do jakiej długości ostrza daną broń możemy nazywać puginałem nożowym. Prawdę mówiąc, ciężko jest wytyczyć konkretną granicę. Problematyczne jest rozróżnienie czy przy długości klingi 40cm mamy do czynienia jeszcze z puginałem nożowym a przy 50cm już z kordem; problem też stanowi obecność jelca - jeśli traktować jako kordy tylko te egzemplarze, które były zaopatrzone w jelec, nawet te przypadki, które mają klingi 70cm, a więc długością nie odbiegające od mieczów, będą najzwyczajniej w świecie nazywać się puginałami nożowymi. Wówczas wali się schemat utarty przez bronioznawców XX wieku: kordy z Muszkowic, Czerska i z Rawy Mazowieckiej przestają być kordami. Tak więc można powiedzieć że z punktu widzenia morfologii granica między kordem a puginałem nożowym jest płynna. Z jednej strony definiuje ją masywność klingi i jej długość, z drugiej - jelec lub jego brak. Czy więc broń o długości klingi 50cm i szerokości bliżej sztychu 25mm będzie jeszcze puginałem nożowym, a broń o długości klingi 40cm ale szerokości blisko sztychu 40mm będzie już kordem? Podobny wniosek możemy wysnuć analizując przedstawienia niektórych baselardów i puginałów nerkowych w stosunku do postaci ludzkiej - niektóre osiągają długość przeciętnego miecza. Potwierdzałyby tą teorię niektóre zachowane baselardy, nazwane Schweizerdegen, kord z Czerska lub choćby jeden z puginałów nożowych z muzeum Grunwaldzkiego.

Źródła ikonograficzne dotyczące kordów i puginałów nożowych w XIV wieku są skąpe. Znana jest rzeźba z ratusza toruńskiego z lat pięćdziesiątych XIV wieku, kilka pojedynczych przedstawień z lat 1390-1420, ale znane jest też kilka wzmianek z epoki świadczące o używaniu "wielkich noży". Biorąc pod uwagę fakt że większość noży wykopywanych przez archeologów nie przekracza długości 30cm, termin magnus cultellus (łac. wielki nóż) z łacińskich dokumentów daje nam wyobrażenie czegoś znacznie większego. Większość znalezisk broni definiowanej jako długi puginał nożowy wydatowano na XV wiek; wówczas datuje się gwałtowny wzrost popularności tego typu broni ze względu na wzrost znaczenia piechoty na polach bitew. Nie mniej jednak są niezbite dowody na to że długie noże znane były wcześniej. Nawet nie biorąc pod uwagę faktu że długich noży używali starożytni Germanie i wczesnośredniowieczni Skandynawowie.

Cena kordów w średniowieczu (biorąc pod uwagę że nazwy tasak i kord stosowano wówczas wymiennie) wahała się od 8 do 30 groszy. Wówczas broń zbliżoną w formie do puginałów nożowych należy traktować jako bliższą tej dolnej granicy, zaś tasak, zaopatrzony w jelec i głowicę mieczową - jako bliższy tej górnej granicy przedziału cenowego.

O ile wcześniej opisane przeze mnie baselardy były powszechne także wśród rycerstwa, o tyle puginały nożowe są specyficzne dla Volku. Klingi puginałów nożowych występują w zasadzie tylko w formie jednosiecznej.

niedziela, 9 października 2011

Co pod hełm?

Do zredagowania wpisu namówił mnie Herr Elvis, którego chciałbym z tego miejsca pozdrowić. Wpis ma na celu opracowanie tego co zakładano pod hełm, z głównym naciskiem na kapaliny.

Na początek dla zielonych w temacie trzeba wyjaśnić elementarne różnice między pojawiającymi się odmianami dolnych partii kompletnej osłony głowy. Zaczniemy od tych największych. Kaptur - to pełna osłona głowy razem z barkami i szyją, pikowana, kolcza, bądź jedna i druga razem. Czepiec to kaptur kolczy skrócony o to co znajduje się pod hełmem i przymocowany do dolnej krawędzi hełmu. Czepek/coif to pikowana wyściółka hełmu wiązana pod brodą, bardziej powszechna w XIIIw. Kołnierz biskupi to tylko osłona barków z ewentualną kolczą stójką osłaniającą szyję, zapinana z tyłu, znane są przykłady pikowanej wersji tego specyfiku.

Wielu rekonstruktorów nosi łebki bez podwieszki kolczej. Mówię tu o łebkach sensu stricto, nie o cervelliere. Przedstawień takich hełmów bez czepca kolczego prawie nie ma i tego winniśmy się trzymać, jeśli dbamy o poprawność historyczną. Kaptury pod kapalin, tj. pełne krycie głowy plecionką kolczą włączając mózgoczaszkę, siłą rzeczy znajdującą się pod kapalinem jest poprawnym rozwiązaniem, ale nie jedynym. Spekuluje się nt. zastosowania otworów wzdłuż granicy ronda i dzwonu - czy służyły do wszycia kosza, materacowania, kaptura, czepca kolczego (nieco dłuższego niż w łebce) czy też wszystkiego naraz. Jak dotąd namierzyłem w muzeach 2 zachowane czepce kolcze, które nie mają osłony mózgoczaszki, a możnaby podczepić pod kapalin. Byłoby to zgodne wizualnie - pod hełmem i tak nie widać plecionki kolczej. Warto zaznaczyć że pełne kaptury kolcze są normą dla 1. połowy XIV wieku, także pod Wisby znaleziono czaszki w pełnych kapturach kolczych. Warto wziąć pod uwagę ten fakt przy dobieraniu innych elementów sprzętu spod Visby.

Niektórym przychodzą do głowy oryginalne technologie dopancerzania kapalina, jak lamelka, łuska czy jeszcze coś innego. Niech Ci wiedzą, że podwieszki/czepce łuskowe i im podobne pojawiają się co prawda w ikonografii, ale ekstremalnie rzadko. Zwłaszcza w komplecie z kapalinem. Jeśli się już pojawiają - to na przedstawieniach szyderczych, a więc nie można tego brać do siebie. Chyba że występują powszechnie na jakimś obcym terytorium, np. w świecie muzułmańskim, jednak nic mi o takich nie wiadomo.

Kaptury pikowane na wierzchu
Jest rzeczą w RR oczywistą że pod kapalin czy łebkę można założyć tylko kaptur pikowany. Na Bagritonie dawno temu Wotawa napisał  "O ile moża swobodnie wyobrazić sobie używanie kapalina z kapturem pikowanym, bez dodatkowej, kolczej osłony, to sama kolczy kaptur bez odpowiedniego podkładu amortyzującego jest rozwiązaniem tyleż komicznym, co niebezpiecznym." Pozwolę sobie nie zgodzić się. We wczesnym średniowieczu noszono pod hełmami normandzkimi kolcze podwieszki bez kaptura pikowanego, na goły kark, a przynajmniej nie ma wskazówek świadczących o ich podszywaniu czymkolwiek. Wskazuje na to z resztą ich sposób układania się, podobny pewnemu przedstawieniu z Codex Manesse. Jeśli wziąć na margines jedną z możliwości, iż jest to zamknięty na szyi kaptur, np. podwiązywany rzemieniem z boku - mamy do czynienia z niczym innym jak podwieszką kolczą podobną do tych w hełmach stożkowych z nosalem z wczesnego średniowiecza. Samo zmarginalizowanie tej 2. możliwości potwierdza inne przedstawienie z tego manuskryptu z wyobrażeniem protołebki (cervelliere) z podwieszką w niczym nie odbiegającą od wczesnośredniowiecznych przedstawień. Z tym wyjątkiem że nie jest to podwieszka kolcza, a zapewne skórzana (a takie też występowały we wczesnym średniowieczu). Wracając do głównej myśli zostawiania kapturów pikowanych samym sobie - brak przedstawień takich w epoce. Tak jest! Nikt chyba wcześniej nie zwrócił uwagi że ludzie noszą kaptury pikowane pomimo tego że w ikonografii takie rozwiązanie w zasadzie nie występuje.



Goła szyja a wymogi grunwaldzkie
W tym roku wszedł w życie przepis o osłonie szyi dla lekkiej piechoty. Ma ją stanowić choćby kaptur cywilny - chodzi o wymogi bezpieczeństwa. A przecież każdy logicznie myślący człowiek dojdzie do wniosku że kaptur wełniany nie ochroni - jak oberwiesz po zębach to tak jakby go nie było. Więc po co w ogóle ten przepis? Dla celów estetycznych, choć jest sporo przedstawień kapalinów bez niczego pod spodem? Dla celów grzewczych bo organizatorzy boją się że będzie nam za zimno? A może żeby zmotywować u rekonstruktorów szycie lnianych kapturów cywilnych żeby nie gotowali się w wełnianych i tym samym mroczyli ogół rekonstrukcji? Nonsens. To tak samo bez sensu jak wprowadzanie obowiązkowych łokci i kolanek, a zwłaszcza tych drugich. Zwłaszcza przy walce w zwarciu.

Bevory w XIV wieku
Istnieje kilka przedstawień Bevorów, tj. podbródków w XIVw. Mówię oczywiście o tym powszechnie występującym wśród Rosjan modelu pięciokątnego kawałka wygiętej blachy. To najbezpieczniejsza osłona twarzy i szyi, ale bardzo rzadko występująca w epoce. Wystarczy przewertować 100 losowych przedstawień kapalinów. Jeśli w 3-4 spośród nich pojawi się tego rodzaju bevor, mamy szczęście. Pod kapalinami dominowały kaptury kolcze i cywilne, wełniane i tego trzymajmy się w rekonstrukcji. Chyba że wychodzimy do bohurtu w kapalinie - wówczas każdy zrowo myślący człowiek włoży bevor.